piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział I

Mitchell
Na wstępie wiedziałem, że nie będzie miło. Próbowałem wyszarpnąć rękę z uścisku zdeterminowanego policjanta, jednak nie poszło to w dobrą stronę. Skończyło się zakłuciem w kajdanki i ostrzeżeniem, że jeśli zrobię coś podobnego ponownie, zabiorą mi prawo do jednego telefonu. Też mi rzecz...
Zostałem przetransportowany, przy udziale całej świty do małej celi znajdującej się na końcu korytarza ogromnego komisariatu. Czterdzieści osiem godzin, muszę tutaj spędzić pełne dwie doby. Nie cieszyła mnie wiadomość o ślicznej dziewczynie przywiezionej rano z parku. Była moim jedynym towarzystwem. Ale co mi po tym? Pewnie nawet się do siebie nie odezwiemy, odsiedzimy swoje i zwyczajnie wyjdziemy na wolność z nauczką. Zrozumiałem, co mi się przytrafiło dopiero kiedy ją ujrzałem. 
Jasne włosy rozsypane na wąskiej leżance kontrastowały z szarością ogarniającą całe pomieszczenie, pełne wargi podkreślone czerwoną szminką co chwilę ocierały się o siebie ukazując, że coś nuci, a śliczne rysy twarzy aż przyciągały. Była piękna! Nie wiem dlaczego gdy na nią patrzyłem świat przestawał być jedną, wielką plamą. Potrafiłem wytrzeźwieć, wpatrując się w delikatne rysy jej twarzy. Byłem pewien, że nie zamykają ludzi za nadmiar urody, więc dlaczego się tutaj znalazła? Nie potrafiłem tego pojąć. Trudno mi było wyobrazić sobie ją jako złą osobę, kogoś, kto chce zrobić drugiemu człowiekowi krzywdę. Wyglądała niczym  nastolatka z amerykańskich produkcji...
- Wiem, że jak zapytam, dlaczego się gapisz odpowiesz, że od tego masz oczy, ale o co Ci chodzi? Nie masz zamiaru się odezwać? 
Jej głos był lekko zachrypnięty, niesamowicie przyjemny dla ucha. Niczym aksamitny materiał otulający twoje ciało. W jednej chwili zapomniałem o wszystkim wokół i skupiłem się na jej oczach. Miała w sobie coś znajomego, czego na tą chwilę nie potrafiłem zrozumieć. Otwierałem i zamykałem usta prawie jak ryba wyjęta z wody, nie wiedząc, co mam odpowiedzieć.
- Po pewnych obserwacjach utwierdzam się w przekonaniu, że jednak jesteś niemową. A miałam takie dobre chęci - odparła widocznie zirytowana, wzdychając lekko. Widząc moją niepewną minę, dodatkowo przewróciła oczami.
- Przecież mówię - wydukałem z trudem, jednocześnie próbując nabrać gwałtownie powietrza. Ukryłem twarz w dłoniach, zastanawiając się, jakiego zrobiłem z siebie idiotę w skali od jednego do dziesięciu. Pewnie jedenaście.
- Coś niewiele. Schlałeś się, napadłeś na bank, pobiłeś własne dziecko czy może handlowałeś narkotykami? - spytała wpatrując się w sufit. Jej palce rysowały bliżej nieokreślone kształty na skórze drugiej dłoni, a na twarz przywołała zupełnie do niej niepasującą minę mordercy. Przełknąłem nerwowo ślinę. - No za co tu jesteś? Tylko nie mów, że za gwałt, bo zacznę się bać.
Nieznacznie przekręciłem głowę próbując sobie przypomnieć, skąd ją znam. Miałem wrażenie, że już gdzieś widziałem te ciemne, błyszczące tęczówki.
- Znów zamilkłeś? No pięknie. Wsadzili mi do celi niekomunikatywnego gościa. Ej, można prosić o jakąś podmianę?! - ostatnie zdanie wykrzyczała z lekkim rozbawieniem. Oczywiście ironicznym, bo normalny ton raczej nie leżał w jej naturze.
- Wklepałem Neuerowi.
- Wpierdoliłeś Manu?! - usiadła gwałtownie na łóżku i spojrzała na mnie z pogardą. - Zaraz, ja Cię znam!
Wpatrywała się we mnie z intensywnością godną polującego drapieżnika. Próbowałem złapać oddech, jednak nie było to do końca możliwe. Czułem się dziwnie osaczony, kiedy przemierzała wzrokiem całą moją sylwetkę. Spiąłem wszystkie mięśnie, będąc gotowym na wszystko. Prawie. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie, jakby doznała nagłego olśnienia i próbowała to przetrawić, składając fakty w jedną całość.
- Cholera - jęknęła cicho, ukrywając twarz w dłoniach. - Kurwa, czemu ja zawsze mam takie popieprzone szczęście?
Uniosłem jedną brew ku górze, jeszcze bardziej gubiąc się w tej sprawie. Nie wiedziałem, o co może chodzić.
- Co, znów nic nie powiesz? Że mój wielmożny braciszek dowie się o wszystkim? 
Spojrzałem na blondynkę jak na niezrównoważoną choleryczkę. Czy jej się we łbie poprzewracało? Nie znałem dziewczyny, która równie często bluźniła. Albo naprawdę było jej nie do śmiechu, albo... zwyczajnie przeginała. Nawet ja uciekałem od tych obrzydliwych słów, starałem się używać ich zdecydowanie jak najrzadziej. Widocznie ona preferowała z grubsza inny styl wypowiadania się.
- Jaki brat, o co Ci chodzi?
- Wybacz, nie przedstawiłam się - pisnęła nerwowo. - Chiara Hummels, tyle Ci wystarczy?
Tego było już za wiele. Słowa Niemki zabrzmiały na tyle niepoważnie, że nie byłem skłonny w nie uwierzyć. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałem, dlaczego rysy jej twarzy były znajome. Nie potrafiłem przywołać w pamięci, czy Mats kiedykolwiek opowiadał o swoim rodzeństwie.
- Ale... jak? - wyszeptałem, próbując wygrzebać wspomnienie o domniemanej siostrze naszego kapitana. Nic bardziej konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Parsknęła śmiechem, wpatrując się we mnie tak, jakbym był nienormalny.
- Nie dość, że niemowa, to w dodatku brak mu piątej klepki - zachichotała, przekrzywiając głowę. Kilka niesfornych, jasnych pasm włosów spadło na jej gładkie czoło. Z trudem powstrzymałem w sobie chęć podbiegnięcia do niej i odgarnięcia ich za ucho. Zacisnąłem palce na krańcach materaca, próbując zatrzymać rozbiegane myśli, które brnęły o wiele za daleko. Chciałem się uspokoić, ale nie potrafiłem. Pierwszy raz spotkałem kogoś, kto potrafił wywołać u mnie takie zdezorientowanie.
- Mitch jestem - stwierdziłem automatycznie i zaraz miałem ochotę klepnąć się w czoło. Co mi strzeliło do głowy?!
- A myślałam, że Mitchell - powiedziała, znacznie unosząc brwi. - Naprawdę uważasz, że nie wiem, jak się nazywasz?
Zacisnęła usta w wąską kreskę, obdarzając mnie jednym z tych zagadkowych uśmiechów. O niczym innym nie marzyłem, tylko o tym, żeby jak najszybciej rozwiązać ową tajemnicę. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego by nie powiedzieć jej, że robię z siebie debila. Tak byłoby nawet prościej.
- Mam w ogóle szansę jakoś normalnie z tobą porozmawiać? Chociaż na samym początku byłam do tego pozytywnie nastawiona, mój zapał maleje coraz bardziej - mruknęła dość głośno, abym mógł ją usłyszeć. Dyskretnie przełknąłem ślinę.
- Gdybyś była odrobinę milsza, owszem - wypaliłem szybko, zamiast dobrze zastanowić się nad odpowiedzią.
- Jestem miła dla osób, które na to zasługują. A ty do tego grona jeszcze nie należysz - odparła rytmicznie uderzając palcami o udo. Ta dziewczyna była niczym błędne koło. Starasz się, ale nie ma najmniejszych szans, by Ci wyszło.
- W takim razie czym mogę zasłużyć na wstąpienie do niego?
Spojrzała prosto w moje tęczówki i delikatnie zmarszczyła czoło. Czułem się jak na przesłuchaniu, które ledwo zdążyło się skończyć, może nawet gorzej. Lustrowała mnie wzrokiem niczym szpieg ofiarę, jakby chciała wyczytać targające mną emocje. I muszę przyznać, że było ich naprawdę od groma. Na samym początku czułem pustkę. Nie było zupełnie nic. Teraz, oślepiony nie tylko jej urodą, ale i stylem bycia, który w pewnym sensie mnie fascynował nie widziałem świata poza stojącą naprzeciw Niemką. Żołądek ścisnął się do granic możliwości, w gardle utknęła bliżej niezidentyfikowana gula, ręce trzęsły się pomimo usilnych prób opanowania ich niekontrolowanych ruchów. Czy tak zachowywał się człowiek w towarzystwie kogoś mu obojętnego? Nie! Chiara była cholernie seksowna i z każdym wykonanym gestem pociągała mnie coraz bardziej.
- W sumie możesz mnie zgwałcić, przynajmniej brat by mi odpuścił. To jak?
Otworzyłem usta ze zdumienia, a kiedy w pomieszczeniu rozległ się jej chichot zdałem sobie sprawę z tego, jak beznadziejnie wyglądam. Szybko je zamknąłem.
- Facetom zawsze jedno w głowach. A już myślałam, że jesteś inny.
Nie byłem. Jeśli wierzyć w poglądy siostry Matsa, nie różniłem się niczym od typowego mężczyzny. Najchętniej rozebrałbym ją do naga i wycałował każdy zakątek delikatnego, kobiecego ciała. Przez chwilę nawet pomyślałem, że nic nie stoi mi na przeszkodzie, jednak szybko odpędziłem od siebie to stwierdzenie. Hummels w życiu by mi nie wybaczył. Gwałt w areszcie... Miałem ochotę prychnąć, kiedy przed oczami stanęła mi podobna scena.
- Wyobraźnia działa, prawda? - szepnęła, po czym zagryzła dolną wargę. Przysunęła się bliżej. Co ja gadam! Stała ledwie parę milimetrów ode mnie! Powoli, zupełnie się nie spiesząc położyła dłoń na moim policzku i przekręciła głowę w bok uśmiechając się. - Cieszę się, że myślisz o mnie w taki sposób. Może kiedyś pozwolę Ci się zabawić, ale na pewno nie dzisiaj.
I na tym skończyła się moja fantazja. Puknęła czubek mojego nosa opuszkiem palca, następnie odwróciła się i opadła na leżankę. Westchnąłem w celu uzupełnienia powietrza w przeciążonych płucach, które nagle odmówiły posłuszeństwa. Zawroty głowy niemal powalały mnie na ziemię, ale nie umiałem wykonać nawet najdrobniejszego ruchu. Kr
ótko mówiąc, zamurowało mnie.
Kiedyś pragnąłem szczerej, poukładanej i miłej dziewczyny. Wręcz marzyłem o stereotypowym małżeństwie. A teraz? Chciałem mieć więcej informacji o blondynce poznanej w areszcie. Z całą pewnością nie trafiła tutaj bezkarnie, więc do mojego ideału było jej daleko. A jednak seksowność w jej ruchach kompletnie mnie urzekła.
_______________________________
Cześć wszystkim! Tym razem pisze do was Olivia. :) Miło widzieć tak pozytywne komentarze pod prologiem. Muszę wam powiedzieć, że jestem dumna z naszej wspólnej pracy, chociaż trwa ona krótko. Jest o wiele łatwiej, kiedy pisze się takie dzieło we dwójkę, ale i też o wiele fajniej i zabawniej. :D Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu, ponieważ jestem z niego zadowolona. Do następnego! ;* 

9 komentarzy:

  1. Matko zakochałam się w tym blogu. Czekam z niecierpliwością na nexta serdecznie pozdrawiam Ewi Borussen. Sorka że z anonimka ale czytam rozdział na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno miło słyszeć, że ktoś się w tym blogu 'zakochał'. :) Obie bardzo się z tego faktu cieszymy ^^ (bynajmniej jeszcze nie wiem, co na to suenos, ale jestem pewna, że też się cieszy :p).

      Usuń
  2. Takie szczęście w nieszczęściu, że na siebie trafili w tym areszcie! Mitch widzę, że całkowicie oczarowany tą panną i zapomniał języka w buzi xd A może nóź, że się tam zaptrzyjaźnią i wyjdą jako dobrzy znajomi i Chiara dotrzyma słowa z tą obiecaną zabawą xd
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie Mitch miał właśnie taki wyjść w tym rozdziale. Taka niemowa, oniemiały całkowicie osobą Chiary. Z tą przyjaźnią to się jeszcze zobaczy, a co do zabawy... Jeszcze zobaczymy, czy Chiara umie dotrzymać słowa. ;)

      Usuń
  3. O jaa, trafiłam tutaj przypadkowo, ale jak zobaczyłam bohaterów to od razu zaczęłam czytać! Świetny rozdział, naprawdę! Chiarę od razu polubiłam, nie jest nijaka. Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z jej znajomości z Mitch'em. Pozdrawiam i czekam na kolejny ;* Informujcie mnie!
    PS. Przepraszam za spam. Zapraszam na 1 rozdział http://powiedz-kocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek bardzo ciekawy xD Uzależnia <3! Pozdro, Jagooda ✌

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie trafiłam na tego bloga i muszę przyznać, że bardzo mnie zaciekawił! :D Już się nie mogę doczekać, jak dalej potoczy się ich znajomość. Świetny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem! Dopiero, ale jak poinformowano mnie o blogu, gdy miałam wejść zajrzeć to cos mi przerwało, a potem zapomniałam o ty XD
    Także, co do opowiadania to powiem najpierw, że jest to moje pierwsze opowiadanie o Langeraku:) Jestem ciekaw jak to się dalej potoczy i jak przedstawicie dalej postać bramkarza, bo jest ona dość tajemnicza i bardzo ciekawi mnie ona. Co do Chiary to polubiłam ją. Widać, że ma charakterek i jestem ciekawa jak będą wyglądać jej relację z Mitchem.
    Do następnego!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomom *o*
    To jest cudowne!!
    Jesteście genialne! :D

    OdpowiedzUsuń